Nerwowo zerkasz na zegarek w kuchni i szybko gryziesz kanapkę, popijasz kilkoma łykami gorącej kawy. Szybko ubierasz dziecko i wychodzicie na zakupy. Popołudni obiad je dziecko, Ty nie czujesz głodu, a mąż zje na kanapie przed telewizorem. Kolacja będzie wyglądał podobnie z tym, że to Ty będziesz jadła przed telewizorem, a mąż zje coś na szybko...
Ten scenariusz jest Ci znajomy?
Może odrobinę inaczej to wygląda ale przekaz pewnie jest ten sam co?
Żyjemy w czasach, że zawsze nam się śpieszy i na nic nie mamy czasu. Nawet posiłki jemy w pośpiechu i bez celebracji. Szkoda, bo wspólne jadanie przy stole niesie za sobą mnóstwo korzyści.
W mojej kuchni stoi malutki stoliczek, bo niestety nie ma tam miejsca na stół, który pomieściłby całą rodzinkę. Za to w pokoju mamy duży stół, a niestety rzadko z niego korzystamy całą rodziną... Nad czym bardzo ubolewam.
Wyobraź sobie swoją kuchnię/jadalnie/pokój a w niej swój wielki, wymarzony stół. Stoi tam taki idealny, czyściutki, solidny, z wygodnymi krzesłami, zrobiony tylko dla Was np. taki jak tu: http://kdcmeble.com/pl/zestawy/stoly-i-krzesla/ Widzisz go? To teraz pomyśl sobie o tym, że siedzicie przy nim całą rodziną. Śmiejecie się, rozmawiacie, podajecie sobie talerze, sól i jecie pyszne, ciepłe posiłki. Brzmi trochę jak scenariusz amerykańskiego filmu? Wcale nie musi. Wystarczy, że spróbujecie zorganizować sobie chociaż jeden wspólny posiłek. Spróbujcie wstać wszyscy o tej samej porze i zjeść wspólne śniadanie. Może uda się Wam spotkać na wspólnej kolacji? Wierzę w Was! My też próbujemy i jest to bardzo fajne doświadczenie. Mam nadzieję, że zagości w naszym domu na stałe.
Jakie widzę korzyści ze wspólnych posiłków:
- dodatkowy czas spędzony razem
- sprzątanie tylko po jednym wspólnym posiłku, a nie trzech osobnych
- czas na rozmowy
- posiłki są lepsze jakościowo i zdrowsze
- celebrowanie wspólnej chwili
- wspólne przygotowania i sprzątanie
- zacieśnianie rodzinnych więzi
- nauka dobrych manier przy stole
Jadacie wspólnie posiłki?
Jakie korzyści dostrzegacie z tego czasu spędzonego razem?
W weekend zawsze jemy razen wszystkie posiłki,na tygodniu zazwyczaj kolacje i czesto tez obiad.
OdpowiedzUsuńNie mamy co prawda tak fajnego stołu i wygodnych Krzeseł, ale kiedy jesteśmy wszyscy w domu, zawsze staramy się jeść razem :)
OdpowiedzUsuńNie koniecznie stół musi być piękny. Ważne, że pomieści wszystkich domowników :)
UsuńMy jadamy obowiązkowo razem. Każdą chwilę gdy mąż jest w domu wykorzystuję do tego by wspólnie siadać przy stole
OdpowiedzUsuńU nas tych chwil niestety mało, a tak jak Wy staramy sie je celebrować.
Usuńja w kuchni nie mam stołu, ale w salonie mam, z 6cioma krzesłami. Stary już jest, swoje przeżył. Teraz polujemy na biały, rozkładany, na większa ilość osób. Zrezygnowaliśmy z jednego pokoju dla jadalni. Wywalimy ścianę miedzy kuchnią a jadalnią i będzie bosko. A jadamy bardzo często razem, przy jednym stole. Może dlatego że dzieci jeszcze młode?
OdpowiedzUsuńFajne takie miejsce, gdzie wszyscy będą mogli posiedzieć i porozmawiać, zjeść, spotkać się w większym gronie. Moi rodzice też mają jadalnię (tak sobie nazwaliśmy te pomieszczenie) i zawsze wszyscy się tam gromadzimy :)
UsuńWspólny obiad to podstawa. Wszyscy czekają, aż będziemy w komplecie i dopiero zasiadamy do stołu :)
OdpowiedzUsuńU nas nie zawsze to przejdzie, bo Filip jak jest głodny to nie potrafi czekać. Może jak będzie trochę starszy to się uda ;)
UsuńStaramy się jeść razem, tym bardziej że tak tez zaleca się przy rozszerzaniu diety metodą BLW :)
OdpowiedzUsuńMy też przy BLW częściej jadaliśmy razem.
UsuńJak najwięcej czasu należy spędzać razem, to jednak bardzo zbliża ;)
OdpowiedzUsuńwspólne jedzenie to super sprawa.... uwielbiałam jak moi ex gotowali... jedliśmy wspólnie słuchając muzyki albo coś oglądając na spokojnie....coś co nie wymagało uwagi....hehhhh...
OdpowiedzUsuńAle miałaś fajnie, bo mój mąż to mi bardzo rzadko gotuje...
UsuńTu mogę się pochwalić..jemy zawsze razem posiłki /ja i dzieci, mąż nie jada z nami do w pracy ciągle jest:/ uczę dzieci, ze jemy razem i nawet czekamy z odejściem od stołu aż każdy skończy /choć nie zawsze to wychodzi ;)
OdpowiedzUsuńMy z Filipem też jadamy razem, ale on jak ma dość to ucieka do zabawek. Zazdroszczę Ci. Może jak będzie starszy to będzie bardziej cierpliwy.
UsuńPrzynajmniej jeden posiłek musimy zjeść wspólnie i to jest świętość . Po dniu niewidzenia się trzeba nadrobić zaległości i opowiedzieć co u kogo się wydarzyło;))
OdpowiedzUsuńU nas przy posiłkach też jest czas na nadrobienie zaległości całego dnia. Dużo rozmawiamy ;)
UsuńU nas każdy posiłek jemy razem, choć przeważnie jesteśmy tylko ja i Alek bo tato wiecznie w delegacji gdy jest w domu to święto ;)
OdpowiedzUsuńwww.kolorowe-usta.blogspot.com
U nas zawsze (no dobrze prawie zawsze) jemy obiady razem, ale długo musiałam uczyć tego swojego męża, u niego w domu każdy jadł gdzie popadło.
OdpowiedzUsuńZ przyzwyczajeniami idzie walczyć :)
UsuńU nas praca nie pozwala na wspólne posiłki, kiedy ja mam wolne jem razem z dziećmi, ale Konrad zawsze wraca późno...
OdpowiedzUsuńA u mnie raczej się mijamy ..wspólnie to chyba tylko niedzielne obiadki u mamy (a i to nie zawsze razem). Stół w kuchni mam malutki i nasza 4 się nie mieści :( Chciałabym mieć miejsce na taki z prawdziwego zdarzenia.. może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuń